Wędrując po serialowym oceanie, coraz trudniej znaleźć coś ciekawego i mało wtórnego. Tym razem udało mi się natrafić na krótki duński serial, z wieloletnią tajemnicą w tle. Equinox (oryginalny tytuł) to po trochu low fantasy, horror, thriller i kryminał, ale w przystępnych i sensownych proporcjach. Na dodatek zdecydowanie przyjemniejszy i ciekawszy niż Dark – a często obydwa tytuły są ze sobą zestawiane. Kolejnym plusem serialu jest to, że wymaga pewnego skupienia i użycia głowy, by składać samodzielnie przedstawiane elementy dotyczące ekwinokcjum.
Ze względu na pochodzenie i używany język w serialu, to dobra odskocznia od typowych amerykańskich lub anglojęzycznych seriali. Co ciekawe, serial bazuje na duńskim podcaście Equinox 1985, który był w swoim czasie bardzo popularny w Danii. Mam wrażenie, że skandynawski język oraz pokazywany krajobraz zdecydowanie wzmacniają klimat serialu.
Wydarzenia przedstawione w serialu bazują na tajemnicy sprzed wielu lat, ponieważ główna oś wydarzeń ma miejsce w miarę aktualnej rzeczywistości. W 1999 roku mała Astrid (to jej losy potem śledzimy) przeżyła traumę, ponieważ w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęła jej siostra Ida wraz z całą klasą szkolną. Dwadzieścia jeden osób tajemniczo zaginęło, a po wszystkim odnajdują się tylko trzy, które oczywiście niczego nie pamiętają (plus kierowca autobusu, który stracił poczytalność). Astrid większość życia cierpi z powodu koszmarów i przerażających wizji po tym tragicznym wydarzeniu. Dwadzieścia jeden lat później, gdy jeden z ocalałych z klasy jej siostry dzwoni nagle do Astrid i nawiązuję do tragedii, ta postanawia na własną rękę zbadać co wydarzyło się w 1999 roku. Tak, mała Astrid została dziennikarką (słychać szelest macek).
Od tego momentu historia nabiera tempa (chociaż czasem trzeba przyznać, że również trochę zwalnia), a wymieszanie wydarzeń sprzed wielu lat z aktualnymi świetnie współgra. Co warto podkreślić, to interesujący sposób przedstawienia tego, jak zaginięcie Idy wpłynęło na życie Astrid oraz związanych z nią osób. Powyższe dwa zabiegi spinają rozsiane wątki i motywy w sensowną całość. A chyba tylko ogromny wpływ wydarzeń z przeszłości może wyjaśniać, dlaczego bohaterka rzuca praktycznie wszystko, i rusza ostatecznie wyjaśnić niedokończoną sprawę.
Trudno napisać więcej, by nie zaserwować okrutnego spoilera, który przy mini serialu będzie bardzo znaczny. Jak łatwo domyślić się po tytule, sprawa będzie krążyć wokół pogańskich wierzeń, rytuałów oraz zapomnianych sekretów dotyczących obrzędów związanych z Równonocą. Wszystko w raz wesołej i dziecięcej, raz ponurej i dorosłej kolorystyce, z odpowiednio niepokojącą ścieżką dźwiękową.
Porzucone śledztwo, szaleństwo świadków, przypadkowe odkrycia, kłamstwa, utajone plany, niepełne dokumenty, celowe kradzieże, badania, cykle, symbole, szaleńcze wizje oraz sny, tajemnicze zapiski a nawet utwory muzyczne – wszystko to pojawia się w serialu, i krok po kroku prowadzi główną bohaterkę do celu (Badacze wyciągają notatki, i klepią w kieszeniach rewolwery).
Co istotne, historia przedstawiona w serialu jest na tyle interesująca, że zachęca do samodzielnego jej zweryfikowania. Można dzięki temu lepiej zrozumieć, o czym dokładniej jest sam serial.
Polecam, ze względu na klimat i powoli budową atmosferę szaleństwa oraz tajemnicy. Jeśli ktoś lubi klimaty H. P. Lovecrafta oraz RPG Zew Cthulhu, tym bardziej powinien sięgnąć po ten tytuł. Motyw śledztwa związanego z dawnymi wierzeniami oraz rozwiazywania tajemniczej sprawy na podstawie różnych informacji, będzie na pewno pomocny na niejednej sesji RPG.
Dzięki za ten wpis jest ciekawy i inspirujący. Tylko nie zasypiaj gruszek w popiele czekam na więcej.