KRAINA NERDÓW I GEEKÓW

  • English
  • Polski
GRY

Niekwestionowany Król Post – Apo, czyli recenzja „Metro EXODUS”

RECENZJA WOLNA OD SPOILERÓW

Do tego tytułu podeszłam z pewnym opóźnieniem spowodowanym – jak zwykle – przez wymagania techniczne. Metro Exodus wydane w 15 lutego 2019 jest kontynuacją gier Metro 2033 (wydanej w 2010) i Metro Last Light (wydanej w 2013). Gra została wydana przed Deep Silver i to również ma swoje znaczenie. Deep Silver jest bowiem wydawcą takich tytułów jak S.T.A.L.K.E.R, czy Pathfinder: Kingmaker (recenzja TU). Jestem wielką fanką obu tych gier, ponieważ obie bardzo mocno skupiają się na fabule i klimacie. Za produkcją stoi ukraińskie studio komputerowe 4A Games, które poniekąd urodziło się z ekipy odpowiedzianej za development gry S.T.A.L.K.E.R.

Jednak co najważniejsze scenarzystą gry i jednocześnie ojcem całego uniwersum jest Dmitrij Głuchowski, autor trylogii Metra, która zajęła poczytne miejsce we współczesnej literaturze i zainspirowała grę. Tu należy zaznaczyć jak rzadkim i ważnym, nawet z historycznego punktu widzenia jest fakt, że autor książki angażuje się w produkty, które na jej podstawie powstały. W latach 2017-2020 Metro EXODUS było wielokrotnie nominowane do wielu nagród, natomiast niestety wygrało tylko jedną – Pégases Awards 2020 – Best International Game. Fakt, że Metro EXODUS wygrało tylko jedną nagrodę wydał mi się wręcz absurdalny po przejściu gry, która wydaje się być doskonała pod wieloma względami.

Grafika gry jest wykonana „w punkt” – i celowo używam tego określenia. Wyobrażam sobie bowiem trud pracy grafika nad tego typu produkcją. Konieczność oddania realizmu postapokaliptycznej wizji, pełnej brudu, rdzy i nędzy. A jednocześnie trud ukazania piękna świata, który gracza musi zainteresować, zachwycić, a jeśli trzeba przerazić. Unoszę więc szklanicę i piję wasze zdrowie wspaniali graficy odpowiedzialni za projektowania świata Metra EXOODUS. Żaden szczegół tego świata nie wydał mi się nie na miejscu. Widoki w rozmaitych lokalizacjach zapierały dech w piersi (zwłaszcza pola ropy, czy miasta), efekty świetlne sprawiały, że w trakcie eksploracji potrafiłam się zatrzymać i przyglądać grze świateł. A gdy przeciskałam się przez tunele wypełnione zwłokami nie obyło się bez wzdrygnięć!

credits: https://i.imgur.com/

Historia jest ze wszech miar fascynująca. Dość łatwo grając w – jakby nie było – strzelankę w pierwszej osobie, można zainteresować się emocjonalnie historią. Na przykład przywiązując się do fantastycznych NPCów, czy realizując misję mającą na celu ocalenie ludzkiego życia. Bohaterowie niezależni w tej historii, czy ci z bliższego otoczenia, czy też spotkani w przypadkowych lokalizacjach są niezwykle interesujący i jest z nimi o czym porozmawiać. Z pewnością Metro EXODUS to pierwsza gra, w której zdarzyło mi się spotkać szaleńca na bagnach, napić się z nim, zapalić papierosa i zagrać mu na gitarze.

Historia bez wątpienia bazuje na książce, przy czym w Metrze EXODUS rozwija wątek głównej postaci – Artioma i można bez skrępowania powiedzieć, że idealnie współgra zarówno z dwiema pierwszymi częściami jak i książką. Za co zapewne odpowiedzialny jest, wspomniany wcześniej autor obu mediów.

Zakończenia są dwa, w zależności od podjętych wyborów – w pewien sposób ogranicza to grę – ale przede wszystkim nadaje jej spójności. Zwłaszcza, że przez większość rozgrywki mamy przed sobą – jako gracz – jeden przyświecający nam cel. W tym sensie gra i opowieść korzystają z archetypu poszukiwań świętego Graala.

credits: youtube.com

Niestety ze względu na potencjalne spoilery nie jestem w stanie wejść bardziej szczegółowo w treść gry. Natomiast z czystym sercem polecam ją wszystkim, którzy podobnie jak ja nie mieli możliwości w nią jeszcze zagrać. Jest to prawdziwa uczta dla osób poszukujących przygód, napięcia i doskonałej historii w pięknej oprawie.

Klimat gry jest nie do odtworzenia i utrzymuje się w S.T.A.L.K.E.R’owej konwencji. Podkład muzyczny i ambient jest dokonały i utrzymujący w napięciu. A krótkie sceny budują historię doskonale i nie sposób się nimi znudzić. Zaś zakończenie, cóż… zdecydowanie nie jestem osobą pełną wysublimowanej empatii, ale w tym przypadku nawet ja odczułam coś w rodzaju wzruszenia wczuwając się w przeżycia głównego bohatera.

Ogółem rzecz biorąc – Bardzo Polecam!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *