KRAINA NERDÓW I GEEKÓW

  • English
  • Polski
KINO & TV

Wonder Woman 1984 – Krótka Recenzja (Bleh!)

Do napisania tego tekstu muszę się poniekąd zmuszać, ponieważ film zdecydowanie pozostawił smród odrazy w zakątkach mojego mózgu. Szykując się do obejrzenia nowej WW spodziewałam się tego co zwykle po filmach z superbohaterami – niezobowiązującej rozrywki, wypranej z bardziej rozbudowanych myśli. Niestety twórcy nie podołali nawet takiemu prostemu zadaniu. Film okazał się być tak przeraźliwie nudny i głupi, że wydaje się to być wręcz nierealne, że coś takiego mogło powstać w naszych czasach.

W filmie z 2017 roku Diana Prince była jeszcze w miarę intersującą bohaterką. Miała własną motywację i cechy, które odróżniały ją od reszty ludzi – pewnego rodzaju niewinność i naiwność. Dzięki temu można było na przestrzeni filmu pokazać jak bohaterka się zmienia i dojrzewa. WW ’84 na ten wątek wypięło się całkowicie. Nie jest powiedziane co Diana robiła od czasu wojny, a gdy magicznie do życia zostaje przywrócony jej ukochany, Diana całkowicie traci głowę. I pomimo swojego niby głęboko zakorzenionego zmysłu prawości całkowicie lekceważy to, że jej chłopak przejął ciało innego żyjącego człowieka.

źródło: https://www.spidersweb.pl/

Dr. Barbara Minerva – główny przeciwnik WW jest archetypem nudnej bibliotekarki, do filmu zaś nie wnosi nic nowego czy interesującego, poza dwiema kiepskimi scenami walki. Max Lord, również przeciwnik WW jest równie nudny co Barbara. Natomiast koncepcja mocy spełniającej życzenia to kolejny powielony schemat tej samej bajki i nie wnosi nic interesującego, nowego, czy ciekawego w życie widza.

Przywrócony do życia Steve jest kukłą. Jego postać uczestniczy w wydarzeniach jako padawan Diany i nie ma żadnego wpływu na to co się dzieje i jak, wliczając w to ostateczny wynik konfrontacji. Ogółem można śmiało powiedzieć, że film jest istnym marnotrawstwem doskonałej obsady. Grze aktorskiej nie można wiele zarzucić. Przykładowo Pedro Pascal robi co może z Maxwellem Lordem, ale niestety jak mawia przysłowie „Z gówna bicza nie ukręcisz”.

Efektom specjalnym nie można nic zarzucić oprócz tego, że niezdarnie próbują ukryć skrajną głupotę każdej sceny w filmie. Scenariusz filmu zdaje się być pisany przez pięciolatka w toalecie, podczas szkolnej przerwy między lekcjami. Przykładowo:

  • Scena w której Dianie wreszcie udaje się dotrzeć do Maxa Lorda, lecz nie jest w stanie go powstrzymać – bo – on odpycha ją „wiatrem”. Wonder Woman jest w stanie przyjąć uderzenie głową od Supermana, ale „wiatr” sprawia, że nie może postąpić kroku. Mniejsza o to, że nie wiadomo co to za wiatr, skąd się bierze i czemu nie rozwala bunkra na drobne kawałki, mimo że zatrzymuje w miejscu WW.
  • Kolejnym z idiotyzmów jest to że Max Lord przemawia do ludzi na całym świecie. Nie ma żadnej możliwości, żeby w latach 80’tych istniał system pozwalający na coś takiego.
  • Prezydent USA, który zapytany o największe pragnienie serca odpowiada „Więcej głowic atomowych”. No na pewno…
  • Max Lord i Diana przemawiający do całego świata w języku angielskim i fakt, że cały świat ich rozumie. To by było miłe, gdyby wszyscy ludzie znali jeden uniwersalny język, angielski czy nie…
  • Diana i jej nowo zyskane moce, o których najwyraźniej zapomniała w późniejszym czasie („Liga Sprawiedliwości”). Takich jak latanie czy niewidzialność.

Naprawdę mogłabym wymieniać tak jeszcze długo, bo film jest doprawdy potwornie głupi. Ale tak samo jak po obejrzeniu żałowałam poświęconego na to czasu, teraz żałuję poświęcania czasu na pisanie recenzji. Także drogi czytelniku serdecznie radzę, nie oglądaj tego badziewia, choćby z ciekawości.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *